Strona 23 z 30

Re: Stella (Bajka) Hunting Passion i spółka

: niedziela 27 sty 2019, 20:48
autor: kasiawro
Eni jakbyś mieszkała w Bardzie to miałabyś jeszcze śnieg - Głogów nie jest taki piękny ;).

Endomondo mam od niedawna, sprawdzam sobie km jak biegam z Fatrą. Oczywiście mam tylko tą wersję nie płatną :).
Może Ty mi pomożesz, jak utrwalić na endomondo trasę jaką się zrobiło - mapkę?

Re: Stella (Bajka) Hunting Passion i spółka

: niedziela 27 sty 2019, 22:24
autor: Eni
Utrwalona to ona jest w historii, ale nie da się jej odtworzyć jako szlaku. Możecie udostępnić na FB albo dokonać zrzutu ekranu telefonu i wrzucić tutaj.

A dla uzyskania filmiku z mapą można się zarejestrować na Relive i połączyć konto z Endomondo, wtedy Relive przysyła maila z linkiem do filmiku...
https://www.relive.cc/signup?r=modal-si ... _endomondo
Też mam tylko darmowe wersje.

Endomondo podobno przekłamuje odległość, Traseo wskazuje mi około 2 km mniej przy 10 km na Endomondo...

Re: Stella (Bajka) Hunting Passion i spółka

: poniedziałek 28 sty 2019, 08:16
autor: hania
Ja używam Navime, Kuba Endomondo i czesto nam się trasy nie zgadzają.

Re: Stella (Bajka) Hunting Passion i spółka

: poniedziałek 28 sty 2019, 08:31
autor: kasiawro
Eni dzięki za lekcję!!!
hania pisze: poniedziałek 28 sty 2019, 08:16 Ja używam Navime, Kuba Endomondo i czesto nam się trasy nie zgadzają.
W ilości km. czy ogólnie w lokalizacji?
Endomondo pokrywa mi się w km. z moją aplikacją - fakt stwierdzam, że jedno i drugie zawyża. Tłumaczę to tym, że mam krótkie nogi i więcje kroków stawiam :).

Re: Stella (Bajka) Hunting Passion i spółka

: poniedziałek 28 sty 2019, 09:28
autor: hania
Ilości km.

Re: Stella (Bajka) Hunting Passion i spółka

: niedziela 03 lut 2019, 20:33
autor: Eni
Gdyby kogoś interesowało, jak wyglądał Run4Dog na trasie Extreme:
https://www.relive.cc/view/e1262851795
Niestety miejscami GPS gubił sygnał i trasa powstała z połączenia punktu zagubienia i odnalezienia sygnału...
Trasa liczyła 5km w dość trudnym, górskim terenie. Dodatkowo poruszanie się "umilał" topniejący śnieg pozostawiajacy mokry lód lub wodę na trasie...
Przeszkody były różne, ale wymagały nie tylko tężyzny fizycznej od człowieka, ale także dużego zaufania i (o czym nie wspomniano w opisie zawodów) wyszkolenia psa na ponadpodstawowym poziomie (przechodzenie po równoważni jednocześnie z opiekunem, wychodzenie z kopalni po metalowych, prześwitujących schodach, zawieszenie i przesuwanie psa po linie, przenoszenie przedmiotów w pysku, niepodejmowanie jedzenia po prawie 5km biegu w błocie, gdy opiekun stoi na odległość).
Mimo tego,że przeszkody nie należały do wodnych, od samego początku biegliśmy mokrzy, bo tunel zaraz po starcie znajdował się na mokrym podłożu. Następnie bieg po kopalni, gdzie temperatura to 6°C i duża wilgotność, potem równoważnia z psem i karne przysiady, (bo w imię czego Stella miałaby iść po równoważni, gdy obok jest normalna ścieżką ;)) kicanie/dreptanie z gumą na kostkach i cegła na szyi, przejście przez tunel z opon wypełnionych wodą z lodem, by następnie ciągnąć betonowego psa i wbiegać na stromą ścianę (błoto, cieknąca z topniejącego śniegu woda). Na górze bieg (jak już wrócił mi wzrok i przestałam plus pianą ;p) aż do przenoszenia przez psa patyka i wrzucania przeze mnie śrub do wiadra. Potem bieg i wnoszenie sanek z palety (1/4 palety) przez krzaki pod gókę. Gra w kości z wolontariuszem. Przechodzenie po linie i przeciąganie psa po tej trasie, by później wejść z psiakiem na " pole minowe parowek" i przypartemu do wzniesienia patrzeć jak futruje parówki idąc do Ciebie i odrabiać karne przysiady (w ilości 15-cie) za każdą...
Trafianie do puszek mnie ominęło, bo już było zupełnie ciemno, ale przedrzeć się między taśmami wśród młodych drzewek i pod zawieszona siatką już musiałyśmy (nie leży w naturze psa pchać się w krzaczory, gdy obok ma ścieżkę, ale poszła za mną, a ja już nic nie widziałam, tylko parłam do przodu).
Na mecie zdjęcie, medal z adresatką dla psa (bardzo ciężka), ognisko, wyczytanie tylko 3 pierwszych miejsc i prawie 3 km do parkingu przy starcie, gdzie było auto...
Ogólnie nie bardzo mi pasowały te zawody, choć jestem z nas dumna. Najpewniej zajęliśmy zaszczytne ostatnie miejsce (w zależności od sposobu liczenia organizatora 6 lub 8 (numerów było 6, samych pań biegło 8), trochę przykre,że ani lokaty ani czasu nie podano. Ja Endomondo włączyłam po zakończeniu odprawy, a nie startowały smyczy pierwsze, a i tak poniżej 60 minut nam się udało pokonać trasę z przeszkodami (jak na pierwszy bieg i to z takim podejściem, które mnie zawsze zatyka, to myślę,że ok- w każdym razie jest punkt wyjścia).

Na zdjęciach na FB https://m.facebook.com/events/221813362 ... 75359262826 widać niektóre przeszkody, na blogu Ogarmanii jest filmik z kopalni, gdzie nasze trasy się pokrywały.

Re: Stella (Bajka) Hunting Passion i spółka

: niedziela 03 lut 2019, 21:22
autor: kasiawro
Dzięki za relację, myślę że następnym razem będziecie jednak w grupie "wgóry" :).
Brawa dla Was!!!

Re: Stella (Bajka) Hunting Passion i spółka

: niedziela 03 lut 2019, 21:52
autor: Eni
Upublicznione na stronie wydarzenia zdjecia:
To nie torebka, to cegła w ręce, bo przecież Toto się tłukło o człowieka w ruchu, nawet ograniczonym gumą na kostkach...
To nie torebka, to cegła w ręce, bo przecież Toto się tłukło o człowieka w ruchu, nawet ograniczonym gumą na kostkach...
FB_IMG_1549226622584.jpg (108.77 KiB) Przejrzano 1306 razy

Re: Stella (Bajka) Hunting Passion i spółka

: niedziela 03 lut 2019, 22:02
autor: kasiawro
Lina mi nie pasuje :(. Siatka i krzaki to pikuś, nie raz w miocie się czołgałam między dzikami - koledzy zawsze twierdzili, że ja idę, a oni się czołgać muszą :mrgreen:

Re: Stella (Bajka) Hunting Passion i spółka

: niedziela 03 lut 2019, 22:29
autor: Eni
kasiawro pisze: niedziela 03 lut 2019, 22:02 Lina mi nie pasuje :(. Siatka i krzaki to pikuś, nie raz w miocie się czołgałam między dzikami - koledzy zawsze twierdzili, że ja idę, a oni się czołgać muszą :mrgreen:
Myślę,że to podwieszenie na linię było dla psa najbardziej stresującym zadaniem i moim zdaniem nieco sprzecznym z ideą HDRowych biegów, gdzie przede wszystkim psa nie wolno zmuszać do zadań i ma być to wspólnie z przewodnikiem (bo tu to wspólnie znaczyło,że ja wiszę obok, a nie jestem przy niej, choć mogłam dojść do końca i Stellę przyciągnąć, bo się za mną na amortyzatorze jej ciągnąc nie dało). Ale gdybym zauważyła u niej oznaki stresu, to byśmy po prostu olały sprawę i poszły do auta, ale ona dzielnie zniosła te moje działania i dała się na koniec wytarmosić, jakby co najmniej nad kanionem przejechała.
Ale po takim zadaniu niewiele przed metą, raczej nie jest dziwne, że pies jednak połasił się na parówki rozłożone na ziemi w kolejnym zadaniu...

Ponieważ start i meta były oddalone, a my byłyśmy same, więc po dotarciu do mety przyszło nam wracać na start do auta - Stella ochoczo biegła ze Złotego Jaru do Kopalni, gdy ja chciałam truchtać, bo było mi zimno w przemoczonych ciuchach (nie dałam w końcu suchych do depozytu), także chyba nie była zmęczona czy obrażona za udział w imprezie :)